Faworki
Tradycyjne faworki, takie, jakie robiły nasze mamy i babcie, to obok pączków przekąska bardzo popularna w karnawale, a w szczególności w Tłusty Czwartek. Chrupiące, tłuściutkie, z dużą ilością bąbelków, obsypane cukrem pudrem. Są tak lekkie, że można się zapomnieć podczas jedzenia i po chwili okazuje się, że cała porcja zniknęła! Kto ich nie uwielbia! Do deserów fit nie należą, ale mamy przecież karnawał i raz w roku podczas ostatków można zgrzeszyć i pozwolić sobie na odrobinę rozpusty. Te domowe, które pamiętam z dzieciństwa, przygotowywane są na bazie ciasta z kwaśną śmietaną, które później musi zostać solidnie zbite, a wszystko po to by te wspomniane bąbelki się rzeczywiście pojawiły. Dzięki temu faworki są napuszone i lekkie, ale jednocześnie chrupiące – idealne!
Składniki
- 2 szklanki przesianej mąki pszennej
- duża szczypta soli i cukru
- łyżka octu lub spirytusu
- 4 żółtka
- 250 g kwaśnej śmietany (18%)
-
dodatkowo:
- tłuszcz do smażenia (olej rzepakowy, smalec, olej kokosowy) – około 700-900 ml
- cukier puder do obsypania
Czas przygotowania
60 minut
Czas smażenia (całości)
ok. 30 minut
Liczba porcji
ok. 100 sztuk
Wielkość porcji
1 sztuka to około 20 g
Wartości odżywcze
100 g | 1 sztuka | |
Kcal | 510 | 100 |
B | 10 | 2 |
T | 30 | 6 |
W | 50 | 10 |
Przygotowanie
Do miski wsypujemy mąkę, sól, cukier. W osobnej miseczce mieszamy śmietanę z żółtkami i wlewamy do mąki. Dodajemy spirytus lub ocet i wyrabiamy gładkie ciasto dłońmi.
Kiedy wszystkie składniki się połączyły, to ciasto zaczynamy zbijać: wałkiem uderzamy mocno w ciasto, rozpłaszczając je na blacie (oprószcie wszystko wcześniej mąką, aby nie lepiło się zbyt mocno), a następnie zawijamy brzegi do środka i znowu uderzamy. Takie zbijanie i zawijanie spowoduje, że do ciasta wtłoczymy powietrze i na usmażonych faworkach zrobią się bąbelki powietrza.
Ciasto zbijamy przez około 10-15 minut (przyznam, że to niezły trening i sposób na odstresowanie). Następnie dajemy mu kolejne 10 minut odpoczynku.
Ciasto dzielimy na około 5-6 kawałków i każdy po kolei rozwałkowujemy cieniutko na oprószonym mąką blacie (już podczas wałkowania powinniście zauważyć pęcherzyki powietrza w cieście), a następnie za pomocą noża (świetnie sprawdzi się tu nóż do pizzy) lub specjalnego radełka, wycinamy pasy o szerokości około 4 cm. Pasy te dzielimy na kawałki (krojąc w drugą stronę) w kształcie prostokątów lub równoległoboków. Na środku każdego wykrojonego paska ciasta robimy nacięcie wzdłuż o długości około 3 cm, przez które przekładamy jeden koniec paska. Tak postępujemy z każdym paskiem. Ścinki, z których nie da się nic zwinąć, zlepiamy i na koniec ponownie rozwałkowujemy i wycinamy.
W ten sposób z całego ciasta wycinamy i zawijamy faworki i odkładamy je na suchą ściereczkę.
Uwaga: polecam najpierw przygotować surowe faworki, a następnie je smażyć (chyba że macie kogoś do pomocy), ponieważ smażenie jest błyskawiczne i łatwo można je spalić.
Smażenie faworków
W szerokim garnku lub rondlu rozgrzewamy tłuszcz. Musi go być na tyle dużo, aby faworki po wrzuceniu swobodnie w nim pływały. Tłuszcz rozgrzewamy na wolnym ogniu do temperatury około 180 stopni.
Aby sprawdzić, czy temperatura jest już odpowiednia, wrzucamy kawałek ciasta. Jeśli od razu zaczyna się smażyć i wypływa na powierzchnię, to znak, że można smażyć faworki.
Wrzucamy je partiami na tłuszcz i smażymy do osiągnięcia złotego koloru z obu stron. Trwa to mniej niż minutę.
Zrumienione chrusty ściągamy na ręczniki papierowe, a gdy osiąkną od nadmiaru tłuszczu, oprószamy cukrem pudrem.
Smacznego!